niedziela, 3 lutego 2013
..:: [awaken / czekając na oczekiwanie]
Niedziela, Poniedziałek, Wtorek...
Karuzela dni. Mijają z prędkością światła, odchodząc w szarą wstęgę. Mieszającą się za nami - no może za wyjątkiem kilku punktów które świecą, które zapamiętaliśmy.
Dobrze lub źle.
Kiedyś wierzyłem że to gonitwa, jak wyścig szczurów. Niestety, to nie prawda. Wyścigi mają swój koniec... A my sami tworzymy wirtualne etapy, w których umawiam iż coś się w naszym życiu zmieni, coś osiągniemy, zrobimy.
Żart.
Tajemnica, że ważna jest sama droga jest znana wszystkim. Tyle że (praktycznie) nikt z tego nie korzysta. Łatwiej próbować wymusić aktualizację systemu w telefonie, jest to ważne... W telefonie który najdalej za rok trafi na złom.
Jeżeli mamy szczęście można owinąć się dookoła dzieci. Tak, to niezła droga, bo przynajmniej jest to ważne i coś daje na przyszłość, jednocześnie czasami spłacając to co otrzymaliśmy (lub też nie - przekornie).
Tyle że to nie może być jedne, bo dzieci potrzebują niedługo swojej własnej przestrzeni i życia. A wtedy chyba warto być najwyżej uważnym wsparciem gdy się okazuje przydatne.
Bo istniejemy niezależnie.
Fakt, bardzo też pomaga zwrócenie się w kierunku sportu. Zwłaszcza gdy czyta się wyniki sport tracker'a czy nike kolegów czy koleżanek [tia, PK, BD... to o Was :) ]. Wtedy zawsze jest lepiej. Zwyczajnie, gdy się zajedzie nie ma czasu na myślenie, dopisuje humor.
Niestety, konsekwencja jest bardziej niż niezbędna... A to jest trudne. Bardzo trudne.
A my? Pędzimy dalej. I chwilami, rozglądając się - wyrwani z tego ciągu dookoła siebie - widzimy... no właśnie. Na chwilę widzimy skupione, zacięte twarze, myśli - identyczne z tymi które sami mamy, tyle że śmiesznie nieważne [bo to przecież ja mam poważny problem, nikt inny].
Jak się w obecnym świecie wyrwać z tego koła? Im więcej słyszę porad tym bardziej się mi chce śmiać. Fakt, czasami widzę coś co dla kogoś działa (vide religia - poznałem ludzi którym to daje siłę), ale z zasady jesteśmy zawieszeni. W próżni.
Szukając...
cdn [?]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej hej, w końcu przeczytałam ja.
OdpowiedzUsuńNie mój blog, nie moje małpy, ale cyrk dość podobny... w każdym razie na świeżo po przeczytaniu chciałabym coś napisać o nudzie. Od zawsze znienawidzonej - a dopiero niedawno odkrytej jako moja siła. Przez dyskomfort wywołany nudą mam konsekwencję, o której piszesz. Może nie w jednym sporcie, czy zamiłowaniu - dzięki któremu miałabym swoje "coś" do się-owinięcia. Ale w poszukiwaniu. Żeby na chwilę mieć powód i sens - na chwilę nie - zezłościć się - i znaleźć ponownie.
Buziaki